„Kajś” w tłumaczeniu na język polski z języka śląskiego (użycie słowa „język” zamiast „gwara” nie jest przypadkowe) oznacza zaimek przysłowny gdzieś. Ale wbrew temu tytułowi wyrazów czy całych zdań w języku śląskim nie jest dużo. Treść książki oscyluje bardziej wokół podtytułu. Jest to w rzeczy samej opowieść o Górnym Śląsku. I dzieje się właśnie kajś…
Rokita w swojej nagrodzonej podwójną NIKE 2021 książce (Nagroda Czytelników i Nagroda Literacka) zabiera nas w sentymentalną podróż po nieco tajemniczej, nieco pod wieloma względami zapomnianej, a na pewno zaniedbanej, krainie ziem południowo-zachodniej Polski. Uwaga autora skupia się w głównej mierze na Górnym Śląsku, chociaż momentami zahacza o obszary Dolnego, wspominając o takich miastach jak chociażby Wrocław czy Opole. Podobnie zresztą rzecz się ma z terenami Śląska Południowego. Jednak to obszar Górnego Śląska, aglomeracji to motyw przewodni książki „Kajś”.
Autor dużą cześć poświęca historii swojej rodziny. Odkrywa na nowo swoje śląskie korzenie, by w pewnym momencie zaskoczyć czytelników swojej książki, ale o tym cisza… Niemniej jednak historia rodziny, przeplatana jest i anegdotami i opowieściami o ziemi śląskiej.
Rokita bez żadnych ubarwień pokazuje niekiedy brutalną rzeczywistość. Odsłania bolesne, skomplikowane oraz niejednoznaczne losy mieszkańców Górnego Śląska. Wspomina o zwyczajach, miejscach, postaciach czy wreszcie wydarzeniach historycznych, kluczowych dla mieszkańców regionu. Próbuje zrozumieć śląską tożsamość, dumę wynikającą z przynależności do narodu śląskiego. Próbuje głęboko wniknąć w swoją śląską tożsamość. Przez wiele godzin spaceruje po zapomnianych uliczkach aglomeracji śląskiej. Odkrywa piękno hałd. Piękno śląskiego krajobrazu…
Okazuje się, że o ile pojęcie śląskości czy wręcz przynależności do narodowości śląskiej przychodzi dla wielu Ślązaków łatwo (nie dla wszystkich),o tyle sam obraz miejsca jest i trudny do opisania w jednoznacznych ramach i trudny do zdefiniowania.
„Przez większość życia uważałem Ślązaków za jaskiniowców z kilofem i roladą. Swoją śląskość wypierałem. W podstawówce pani Chmiel grała nam na akordeonie Rotę, a ja nie miałem pojęcia, że ów plujący w twarz Niemiec z pieśni był moim przodkiem.” Słowa te przytacza Rokita na kartach swojej nagrodzonej książki. Książki, którą można traktować jako osobisty reportaż i książki, której lektura pochłania bez reszty (podwójna NIKE za miniony rok wcale nie dziwi). Polecam tę książkę każdemu, a przede wszystkim tym z Was, którzy mają bardzo ogólną (niewielką) wiedzę o Górnym Śląsku. Rokita odkryje przed Wami Górny Śląsk o jakim nie macie pojęcia.
przeczytała i poleca
Katarzyna Gołubiew
WWE